Na pewną śmierć Lyrics

Módlmy się!
Wszechświat i tak odpowie ciszą,
Dzieląc nadziei krztę na pół
Strach...
Nowotwór lęku w tkance mas
Omamy, morbus malignum
ciąży w dół...

Nie patrz tam!
Nadal odwracaj głowę,
Do słońca, gdy wschodzi nad
płonący trędowatych dom...
Niech wrzask palonych żywcem
nie odciąga uszu twych
Od okruchów metatrona
rzucanych wam jak psom
Gdy, wspierając się na krzyżach,
Czekacie aż uderzy grom

A my nadal z szaleństwem w oczach pędzimy
na południe od niebos bram
Znacząc drogę płomiennym warkoczem komety
Paląc wszystko do zgliszczy
Niszcząc siebie i wasz świat

Módlcie się!
Nadal błagajcie o cud ścierwo,
Na rękach wciąż schnie jego krew,
Krzyż...
Przesłania rzeczywistość,
Kto go do niego przybił,
Jeśli nie plebs?

Gdy przyjdzie czas
Matka Nadzieja płacząc
Pobita i zgwałcona, wyda ostatni dech
A Prawda,
Jak Kurwa Babilonu, skąpana we krwi
jak w szkarłatnej szacie godnej królów
pobłogosławi to czego się wiecznie boją
Przenajświętszy grzech

Ja śmieję się na oślep lecąc,
Smak własnej krwi jak wrząca rtęć,
Z płomieniem gniewu w moim sercu,
Wydając się na pewną śmierć!